AZS UJ Kraków – AZS PWSZ Wałbrzych 3:1 (3:1)
Sitarz 6’, 12’, Wróbel 23’ – Podkowa 8’
AZS UJ: Klabis – Woźniak, Wróbel (90. Ładocha), Maziarz (80. Gęślak), Zapała, Bartosiewicz, Sitarz, Bolko (85. Tracz), Wilk, Nosalik, Wójcik (67. Bryzek)
Żółte kartki: Nosalik – Cieśla
Początek starcia na boisku Prądniczanki Kraków poszedł jak najbardziej po myśli gospodarzy. Jagiellonki już w pierwszych minutach zagroziły bramce rywalek za sprawą Natalii Sitarz, która dostała niezłe podanie, lecz mając przed sobą tylko Jagodę Sapor skapitulowała. Chwilę później napastniczka, w niemal identycznej sytuacji, zrehabilitowała się mijając bramkarkę zwinnym zwodem i wpakowała piłkę do siatki. Wałbrzyszanki wykorzystały chwilę nieuwagi. Szybkie wznowienie z autu oraz dokładna wrzutka do niemal niepilnowanej Kingi Podkowy zaowocowały błyskawicznym wyrównaniem. Ofensywna pomocniczka zdjęła nadlatującą futbolówkę nogą i wolejem pokonała Karolinę Klabis. Podrażnione krakowianki odpowiedziały cztery minuty później. Justyna Maziarz centrowała z rzutu rożnego na bliższy słupek. Zdobywczyni pierwszego gola przedłużyła tor lotu głową, piłka zatańczyła na linii bramkowej i choć ostatecznie została posłana daleko od bramki, to sędzia Agnieszka Płaskocińska zaliczyła trafienie na konto ekipy Krzysztofa Kroka. Pewnego rodzaju deja vu mogła zapewnić Alicja Materek, ale zawodniczka z Dolnego Śląska nie zaskoczyła swoją próbą golkiperki gospodarzy. W 23. minucie po dośrodkowaniu Natalii Nosalik doszło do małego nieporozumienia na linii Sitarz-Wróbel. Ostatecznie strzał pierwszej z nich wybroniła bramkarka, zaś przy uderzeniu drugiej defensywa AZS-u PWSZ Wałbrzych była bezradna, a Jagiellonki mogły cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. Ekipa trenera Jasińskiego próbowała jeszcze złapać kontakt w pierwszej połowie za sprawą Karoliny Ostrowskiej, ale defensorka chybiła w dogodnej sytuacji.
Konkretną zmianę nastawienia przyjezdnych było widać w drugiej odsłonie. Piłkarki Kamila Jasińskiego wzięły się solidnie w garść, a AZS UJ musiał odpierać ataki gości. Wielkie brawa należą się Karolinie Klabis, która fantastycznie spisywała się między słupkami i swoimi interwencjami uratowała wynik. Już na starcie jej czujność przetestowały Monika Kędzierska oraz Marcjanna Zawadzka. Próby skrzydłowej i napastniczki bramkarka odprowadzała poza linię końcową. Dolnoślązaczki widocznie kontrolowały przebieg drugiej połowy, niekiedy nawet zamykając Jagiellonki na swojej połowie. W odstępie dziesięciu minut dwa rzuty wolne wykonywała Ewa Cieśla. O ile za pierwszym razem futbolówka powędrowała nad bramką, to przy drugim stałym fragmencie gry nie lada umiejętnościami musiała popisać się Klabis. Gdyby nie reprezentantka Polski, zawodniczka AZS-u PWSZ Wałbrzych trafiłaby przepięknym strzałem w samo okienko. Warto podkreślić, że sporo pracy w ofensywie przyjezdnych wykonywała Karolina Fabova. Słowaczka na kwadrans przed końcem spotkania znalazła się w sytuacji sam na sam z bramkarką, ale to Polka wyszła z tej sytuacji obronną ręką. Po odzyskaniu piłki i przeprowadzeniu kontrataku przed szansą stanęła Maziarz, lecz naciskana przez rywalki uderzyła za mocno i tym samym niecelnie. Do końca wynik nie uległ już zmianie, chociaż przyzwoite sytuacje stworzyły sobie oba zespoły.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu Jagiellonki wskoczyły na trzecie miejsce. Pozostaną na nim także dzięki temu, że dzień później – w niedzielę GKS Katowice nie wygrał na wyjeździe z UKS-em SMS Łódź.
Kinga Wilk (kapitan AZS UJ): – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była lepsza od drugiej. Byłyśmy strasznie ospałe, a wałbrzyszanki wyszły po przerwie na boisko znacznie bardziej zdeterminowane. Musiałyśmy znacznie intensywniej pracować, by dowieźć to zwycięstwo do końca. Cieszymy się z tego rezultatu, który, zależnie od wydarzeń na innym boisku, daje nam szansę na trzecie miejsce. Przy straconej bramce straciłyśmy na moment koncentrację. To pociągnęło za sobą kolejne błędy i po chwili piłka była już w siatce. Takie błędy się zdarzają, a tym razem nie udało się nam przed nim ustrzec. Jesteśmy bardzo zadowolone z tej rundy na trawie. Teraz czeka nas sezon futsalowy. Jesteśmy w trakcie przygotowań do niego. Wiadomo, że przystosowanie się do innego rodzaju nawierzchni nie będzie łatwe i potrzeba czasu, by przywyknąć do niego. Zmiany kadrowe, odkąd weszłyśmy do Ekstraligi Kobiet, w naszym zespole są naprawdę niewielkie. To na pewno ma wpływ na wyniki. Dobrze się rozumiemy na boisku jak i poza nim, dlatego miejsce, które zajęłyśmy na finiszu rozgrywek „outdoor’owych” nie jest przypadkiem. To praca całego zespołu i sztabu. Wszyscy chcemy się rozwijać, podnosić swoje umiejętności. Każdego roku podnosimy poprzeczkę, liczba zwycięstw wzrasta. Pozostaje nam tylko podtrzymać tę passę i wiosną nadal mierzyć tak wysoko.