Wróbel 12, Kaim 14 (s), Wójcik 16, Zapała 20 (19:30), 33, Sitarz 39 – Chóras 10, Knysak 20 (19:54), Czyż 36
Jagiellonki Rekordowi się nie dały, pokazały że są w dobrej formie mimo, że trwa właśnie okres przejściowy między końcem jesieni na trawie, a inauguracją sezonu futsalowego. Mistrzynie na pewno nie miały tym razem tak łatwej przeprawy jak w starciu z beniaminkiem z Wierzbna, ale… i tak pozostawiły po sobie dobre wrażenie i wiarę w to że znów będą bić się o najwyższe cele.
Bielszczanki miały niezły początek. Dwukrotnie udało się zaniepokoić Klabis, dwukrotnie też przed przerwą dało się ją pokonać. Przyjezdne całkiem dobrze radziły sobie w ataku pozycyjnym i nieco chyba zaskoczyły krakowianki wycofywaniem bramkarza już od 5 minuty jeszcze przy bezbramkowym remisie. Taki manewr rodził ryzyko i dwukrotnie Moskała ofiarnie główkowała przed pustą bramką po uderzeniach Klabis spod własnej bramki. Bielszczanki na pewno zaskoczyły także tym, że w 10 minucie objęły prowadzenie. Z lewej flanki soczyście uderzyła Czyż, Klabis sparowała piłkę ale dobitka Chóras z ostrego kąta okazała się zabójcza.
Krakowianki naturalnie przyspieszyły tempo, nie do końca składne akcje z pierwszych minut, zamieniły na szybsze, dokładniejsze i bardziej zdecydowane. Szybko też okazało się, że gospodynie nie dadzą sobie wyrządzić krzywdy. Już w 12 minucie kapitalnie 20-metrową piłkę posłała do narożnika boiska Klabis, Zapała świetnie zgrała ją na przedpole bramki Majewskiej i Wróbel dopełniła formalności. Kolejne ciosy były kwestią czasu, krótkiego czasu. W 14 minucie Ładocha z kornera wycofała piłkę do Tracz, ta chyba jedynie dośrodkowywała ją płasko w pole karne ale pechowo przecięła to zagranie Kaim i wpakowała piłkę do własnej bramki. Na 3:1 wkrótce i bajecznie zarazem podwyższyła Wójcik, która niepozornym rajdem zdobyła niemal całe boisko i wykazała się precyzją na końcu tej drogi. Gdy na 30 sekund przed przerwą Zapała z Wróbel rozklepały niemiłosiernie bielszczanki i zrobiło się 4:1, zanosiło się na pogrom. Bielszczanki zachowały jednak zimną krew i nadzieję na korzystny wynik uratowały na 6 sekund przed końcową syreną. Strzał rozpaczy Franaszek, trafiona piłką Tracz i była Jagiellonka Knysak zdobyła gola do szatni.
Gola dość istotnego bo krakowianki po przerwie mimo wszystko nie były już tak bardzo ofensywnie usposobione. Wynik wciąż był dla nich korzystny i forsowanie tempa leżało bardziej w interesie Rekordzistek. Mimo tego, że Jagiellonki momentami cofnięte były do defensywy to w pełni kontrolowały przebieg meczu. Nie dochodziło pod bramką Klabis do żadnych niemiłych niespodzianek i zanosiło się raczej na spokojne utrzymanie wyniku. W 33 minucie krakowianki dowiodły swojej dominacji zdobywając piątego gola (po dośrodkowaniu Wróbel z ostrego kąta Zapała wepchnęła na raty futbolówkę do siatki) i choć bielszczanki w samej końcówce jeszcze za sprawą Czyż ustrzeliły gola to ostatnie słowo i tak należało do miejscowych. Po dośrodkowaniu Wójcik z kornera, na listę strzelców wpisała się jeszcze Sitarz.
FUTMAL MVP wędruje do Anny Zapały. To zawodniczka która zrobiła na boisku znacznie więcej niż jej dorobek bramkowy. A i on mógł być znacznie okazalszy gdyby los i celownik bardziej ją oszczędziły. Zapała prezentowała największy luz w grze, finezję poruszania się po boisku i wysoką skuteczność w grze kombinacyjnej.
Źródło: Piotr Kwiecień(www.futmal.pl)