Kibice, którzy wybrali się na niedzielny mecz pierwszej w tym roku kolejki Ekstraligi kobiet nie mogli narzekać na widowisko. Na Suchych Stawach padło aż 12 bramek, z czego aż pięć w pierwszej połowie.

Jagiellonki musiały uznać wyższość Górnika Łęczna, który coraz mocniej depcze po piętach Medykowi Konin w ligowej tabeli. Spotkanie przy Ptaszyckiego rozpoczęło się od dwóch konkretnych akcji przyjezdnych. Do głosu dwukrotnie dochodziła Dominika Grabowska, jednak za każdym razem na jej drodze stawała Karolina Klabis. Jagiellonki próbowały szczęścia w grze skrzydłami, aczkolwiek rajdy Anny Zapały zakończone wrzutkami nie znajdowały adresata. Dopiero po upływie kwadransa Górnik Łęczna objął prowadzenie, chociaż bramkę poprzedził uderzeniem Nataszy Górnickiej w słupek. Dżesika Jaszek była odrobinę dokładniejsza od kapitan zespołu z Lubelszczyzny i trafiła do siatki. Na kolejnego gola nie trzeba było czekać zbyt długo. Świetnym strzałem z dystansu popisała się Emilia Zdunek i choć bramkarka AZS UJ sięgnęła futbolówkę palcami, to piłka i tak wylądowała w bramce. Szansę na kontaktowego gola miała Ewelina Bolko, jednak jej próbę pewnie chwyciła Anna Palińska. Kolejne minuty mijały na dobrych okazjach gości. Najpierw Dżesika Jaszek nie wykorzystała genialnego podania ze skrzydła, następnie sędzia po dobitce uderzenia Gabrieli Grzywińskiej podniosła chorągiewkę, aż wreszcie zdobywczyni drugiego trafienia dla Górnika huknęła obok słupka Jagiellonek. Szczęście uśmiechnęło się do ekipy Krzysztofa Kroka w 38. minucie, kiedy to Ana Jelencić sfaulowała we własnym polu karnym rozpędzoną Klaudię Kubaszek. Chorwatka miała już na koncie jedną żółtą kartkę, więc drugi kartonik otrzymany za to przewinienie zmusił ją do opuszczenia boiska, a Górnika do gry w osłabieniu. Do jedenastki podeszła Aleksandra Nieciąg i pewnie wykorzystała rzut karny. Krakowianki poszły za ciosem. Chociaż na drodze Zapały stanęła Palińska, to chwilę później Ewelina Bolko ładnym strzałem zza szesnastki pokonała bramkarkę lubelskiego zespołu. Kolektyw Piotra Mazurkiewicza zareagował błyskawicznie i w doliczonym czasie gry Emilia Zdunek po płaskim podaniu z lewej strony zza pola bramkowego zapewniła prowadzenie swojej drużynie.

Bramka do szatni dodała pewności siebie Zielono-Czarnym. Po zmianie stron genialny strzał oddała Dżesika Jaszek, lecz wybroniła go golkiper AZS UJ Kraków. W 56. minucie po zamieszaniu w polu karnym Klabis ponownie skapitulowała, a futbolówkę w siatce umieściła Ewelina Kamczyk. Górnik szedł po swoje jak burza. W 64. minucie Agata Guściora po rzucie rożnym zaliczyła pierwsze trafienie w tym starciu, by niewiele później ponownie wpisać się na listę strzelców. Tym razem świetną wrzutką popisała się Kamczyk. Kolejny gol dla ekipy Piotra Mazurkiewicza był dosyć pechowy. Interweniująca daleko od własnej bramki Klabis nie była w stanie powstrzymać wędrującej do siatki piłki niefortunnie posłanej przez Magdalenę Konopkę. To nie był jednak koniec. Na 10 minut przed końcem Agnieszka Jędrzejewicz z wielką swobodą obróciła się z piłką w okolicach jedenastki zespołu Krzysztofa Kroka i posłała ją w stronę dłuższego słupka. Końcówka spotkania należała do Jagiellonek, którym udało się zdobyć dwa gole. W doliczonym czasie gry Weronika Wójcik przeprowadziła dynamiczny rajd lewą flanką i zatrzymała się dopiero, gdy futbolówka zatrzymała się w siatce. Ostatnie słowo należało do wprowadzonej na boisko niewiele wcześniej Małgorzaty Bartosiewicz, która w sytuacji sam na sam zachowała zimną krew i zakończyła strzelaninę na Suchych Stawach.

Krakowianki mimo porażki wciąż zajmują szóstą lokatę w ligowej tabeli. Zaledwie dwa punkty do Medyka Konin traci Górnik Łęczna. W następnej kolejce Jagiellonki wybiorą się do Żywca, by powalczyć o pełną pulę z Mitechem, zaś Zielono-Czarni na własnym terenie podejmą Czarnych Sosnowiec.

Ekstraliga Kobiet, 11.03.2018
AZS UJ Kraków – Górnik Łęczna 4:8 (2:3)
Nieciąg 38 (k), Bolko 44, Wójcik 90+2, Bartosiewicz 90+4 – Jaszek 16, Zdunek 26, 45+1, Kamczyk 55, Guściora 64, 73, Konopka 77 (s), Jędrzejewicz 80

Żółte kartki: Jelencić, Grzywińska
Czerwona kartka: Jelencić 37 (druga żółta)
AZS UJ Kraków: Klabis – Woźniak, Konopka, Malota (55. Dul), Nieciąg (68. Ładocha), Zapała (80. Bartosiewicz), Bolko, Kubaszek, Wilk, Bryzek (55. Maziarz), Wójcik

Górnik Łęczna: Palińska – Grabowska (57. Zawistowska), Matysik, Górnicka, Dyguś, Jelencić, Jaszek (66. Jędrzejewicz), Guściora, Grzywińska (72. Rogalska), Kamczyk, Zdunek (66. Materek)

FUTMAL MVP: Emilia Zdunek (Górnik) – zawodniczka Zielono-Czarnych rozegrała świetne zawody i dwukrotnie wpisała się na listę strzelców. 25-latka siała postrach w szeregach AZS UJ tworząc z Dżesiką Jaszek zabójczy duet ofensywny, o czym boleśnie przekonały się Jagiellonki.

Piotr Mazurkiewicz (Górnik Łęczna): – Bardzo dużo zawodniczek wróciło w czwartek z kadry. Doświadczenie nauczyło mnie, że poziom koncentracji po powrocie ze zgrupowania jest niższy. To właśnie było też widać dzisiaj. Przy stanie 0:2 wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, jednak wystarczyła chwila nieuwagi i już doszło do wyrównania, a ponadto straciliśmy zawodniczkę. Cieszę się, że strzeliliśmy sporo bramek. Myślę, iż udanie rozpoczęliśmy tę rundę. Jagiellonki wyszły na boisko pełne ambicji i woli walki, więc nie jechaliśmy do Krakowa pewni zwycięstwa. Zdaję sobie sprawę ze stawiania nas przed spotkaniami w roli faworyta, ponieważ prezentujemy naprawdę wysoki poziom sportowy, jednak nie jestem nigdy w stu procentach pewny swego, czego zresztą nauczyło mnie życie. Czerwona kartka wpłynęła na nas mobilizująco, bo w drugiej odsłonie strzeliliśmy jeszcze pięć bramek. Być może świadomość gry w osłabieniu napędza zespół do jeszcze większego zaangażowania. W końcówce straciliśmy dwie bramki chyba tylko dlatego, że dziewczyny czekały już na końcowy gwizdek. Musimy o tym porozmawiać w szatni, gdyż mecz trwa zazwyczaj nieco więcej niż 90 minut. Ponadto, nie możemy się już doczekać powrotu na naturalne boisko.

Krzysztof Krok (AZS UJ Kraków): – Liczyliśmy się z tym, że mecz z drużyną naszpikowaną reprezentantkami Polski będzie wyzwaniem. Mimo ośmiu straconych bramek ten mecz przyniósł bardzo dużo pozytywów. Strzelenie czterech goli jednemu z kandydatów do mistrzostwa i posiadanie przynajmniej jeszcze trzech stuprocentowych okazji pokazuje, iż aspekt ofensywny w naszym zespole stał na wysokim poziomie. Dla kibiców ten mecz na pewno był ciekawy i pełen bramek oraz sytuacji strzeleckich. Szkoda, że straciliśmy aż tyle goli i nad tym będziemy musieli popracować. Do momentu, gdy mieliśmy sporo sił, nasza organizacja gry wyglądała naprawdę dobrze. Mówiłem dziewczynom, że nawet jeśli w takim meczu popełnimy błąd, to musimy grać konsekwentnie. Takie spotkania wpływają na rozwój drużyny. W drugiej połowie nasza gra taktyczna trochę się posypała. Mimo straconych bramek uważam ten mecz za najlepszy w naszym wykonaniu z Górnikiem Łęczna. W poprzednich meczach cieszyliśmy się, że stworzyliśmy dwie czy trzy akcje. Być może to śmiesznie brzmi w kontekście wyniku, jednak my patrzymy w innych kategoriach. O pierwszą szóstkę będziemy walczyć z drużynami, które są na naszym poziomie. Potencjał piłkarek z Lubelszczyzny spokojnie wypełnił lukę po zawodniczce, która musiała zejść z powodu czerwonej kartki. Skrzydłowe Górnika to reprezentantki Polski i właśnie w bocznych sektorach boiska dominowały. Musimy nauczyć się wykorzystywać osłabienie rywali, ponieważ dzisiaj za bardzo się otworzyliśmy. Mamy wyrównaną kadrę. Magdalena Knysak nie mogła nas wesprzeć w tym meczu ze względu na przeciążenie Achillesa. Natalia Sitarz, która odgrywała kluczową rolę w poprzedniej rundzie, wypadła ze składu z powodu skręconej kostki. W takich meczach jak z Górnikiem Łęczna każda para nóg mogąca nam pomóc jest na wagę złota.

Źródło: Przemysław Marczewski (tekst, foto), Piotr Kwiecień (video) :

 http://www.futmal.pl/news,43604.html

Zdjęcia – Fernanda Olszewska:

https://www.facebook.com/159281997475129/photos/?tab=album&album_id=1828436313893014

Możliwość komentowania została wyłączona.