Po zakończeniu rozgrywek rundy jesiennej I ligi kobiet Jagiellonki nie miały zbyt dużo czasu na odpoczynek. W dniach 5 – 9 listopada w Krośnie zorganizowane zostało zgrupowanie reprezentacji Polski w futsalu kobiet oraz dwumecz z drużyną Ukrainy.
W zgrupowaniu tym uczestniczyły dwie nasze zawodniczki, tj. Justyna Maziarz oraz Andżelika Dąbek. W pierwszym meczu Polska przegrała z piątą drużyną na świecie 3:5 natomiast jedną z bramek dla naszej reprezentacji uzyskała Justyna Maziarz. W rewanżowym spotkaniu tym razem reprezentacja Polski okazała się lepsza wygrywając 5:3. MVP tego meczu wybrano – debiutującą w kadrze – naszą bramkarkę Andżelikę Dąbek.
EUROIJADA – TRANSYLWANIA
Bez wspomnianych powyżej reprezentantek kraju, 7 listopada drużyna Jagiellonek wyruszyła na międzynarodowy turniej Euroijada do Transylwanii. Jako jedyni reprezentanci Polski wzięliśmy tam udział w rozrywkach futsalu. Po długiej podróży w samo południe 8 listopada zameldowaliśmy się w Braszowie(Bresov).
Po krótkiej aklimatyzacji, „wstępnym” zwiedzaniu tego założonego w 1211 roku przez Krzyżaków miasta oraz wieczornej integracji, kolejnego dnia drużynę czekały już zmagania sportowe. Te niestety nie zaczęły się najlepiej, bo od … zwycięstwa, które niestety było wynikiem spóźnienia się pierwszego z naszych przeciwników na mecz i przyznanego tym samym walkowera.
Sztab szkoleniowy – powtarzając tylko znany w środowisku piłkarskim slogan: organizacja Stal Mielec – wymógł na organizatorach możliwość rozegrania wewnętrznej gry kontrolnej naszych zawodniczek, bo w końcu drużyna pojechała do Rumunii po to, żeby grać. Kolejny mecz z drużyną Fasper Belgrad został już rozegrany zgodnie z planem, a Jagiellonki zwyciężyły 7:0.
Kilka ładnych akcji, szybkich wymian piłki, efektownych bramek i chyba rozluźnienie w przekonaniu, że ten turniej jest już wygrany. Tymczasem w ostatnim spotkaniu z zespołem Pharmacy Belrade zaczynamy od niespodziewanej straty bramki. Serbska drużyna stawia przysłowiowy autobus w polu karnym, przez który tylko raz potrafimy się przedrzeć i wyrównującą bramkę zdobywa Aleksandra Giza. Kolejne ataki są już bezskuteczne, brakuje konsekwencji, pomysłu i skuteczności. Spotkanie kończy się remisem, który oznacza – decyduje stosunek bramek w innych meczach – dla nas tylko srebrne medale. W drużynie duża konsternacja, rozczarowanie i sportowa złość, tylko sztab szkoleniowy próbuje szukać pozytywów i wyciągać wnioski przed nadchodzącymi rozgrywkami Ekstraligi futsalu oraz Akademickimi Mistrzostwami Małopolski i Akademickimi Mistrzostwami Polski.
Po zakończeniu części sportowej rumuńskiej eskapady drużyna mogła skupić się na – chyba lepiej zorganizowanej – „części artystycznej”. Na rumuńskich parkietach tanecznych Jagiellonki nie miały już sobie równych – „rumuński prefekt!” Zdecydowano się również na wcześniejszy od planowanego – „to tylko logistyka” – powrót do kraju. Tak więc ostatnie zwiedzanie miasta, połączone z delikatną górską wspinaczką, ostatnia wizyta w jednej z miejscowych restauracji – tradycyjne: „the same” w zamówieniach, zakup pamiątek i wracamy.
PUCHAR POLSKI – bo chorągiewka była za niska…
A w kraju czeka nas niemiła niespodzianka. Pozostała w Krakowie część drużyny miała w planie – pomimo braku uczestniczek wyjazdu do Transylwanii oraz narzekających na kontuzje reprezentantek Polski – rozegrać spotkanie Pucharu Polski z drużyną Mitechu Żywiec. Nasz przeciwnik – pomimo prośby klubu – nie zgodził się na przełożenie tego spotkania na inny termin tłumacząc to … „przyczynami organizacyjnymi”.
Jak na ironię właśnie z przyczyn organizacyjnych spotkanie nie odbyło się w jedynie słusznym
i akceptowalnym dla drużyny z Żywca terminie. Na przeszkodzie stanęła w tym przypadku zakwestionowana przez sędzinę tego spotkania wysokość jednej z bocznych chorągiewek boiska… bez komentarza…
Już w sobotę Jagiellonki jadą do Gniezna na inauguracyjne spotkanie Ekstraligi futsalu
i mamy nadzieję, że będzie to udany początek tych rozrywek.